Archiwum styczeń, 2009

Chodzące krzaki

    Astrid Lindgren w książce „Dzieci z Bullerbyn” opisuje przygody sześciorga dzieci i ich przyjaciół. Jednak zapomniała o jednej przygodzie, którą wam opowiem.
    Pewnego dnia wszyscy chłopcy siedzieli w domu Ollego. Na dworze było zimno i padał deszcz. Nagle przyszły do nich dziewczynki i powiedziały, że rano widziały w lesie chodzące krzaki. Wszyscy się umówili, że następnego dnia zaraz po śniadaniu pójdą do lasu je obejrzeć.
    Anna, Britta i Lisa wyszły z domu kiedy Lasse i Bosse dopiero siadali do śniadania. Dziewczynki zostawiały chłopcom na drodze różne ślady. Wiązały szmatki na gałęziach, układały z patyków strzałki, kreśliły kijem ślad na drodze.
    Lasse, Bosse i Olle szli za śladami i śmiali się, co zrobią gdy z krzaków wyskoczy smok. Nagle ślad się urwał. Poszli jeszcze kawałek i stanęli jak wryci. Niedaleko dróżki rosło kilka krzaków, które niby od wiatru, chociaż go nie było, ruszały się. Wydawało im się, jakby powolutku się przybliżały do nich. Chłopcy zbledli, spocili się, brakowało im sił w nogach żeby uciekać. Wpatrywali się w nie, usłyszeli chichot. Podeszli bliżej, a wtedy zza krzaków wyskoczyły dziewczynki.
    Chłopcy wymachując pięściami gonili dziewczynki do samego domu. Dzieci jeszcze długo wspominały tę przygodę.

Piotr

Dookoła świata

     Jestem orłem i mieszkam w górach. Teraz opowiem o mojej podróży dookoła świata.
     Najpierw opuściłem Tatry i wyruszyłem w kierunku Rosji. Oglądałem tam piękną cerkiew w Moskwie i Pałac Zimowy.
Nagle patrzę a tu jakby ogromny wąż. Podleciałem bliżej i okazało się,
że to Wielki Mur Chiński. Potem w Japonii patrzyłem na drapacze chmur w Tokio.
     Nad Oceanem Spokojnym obserwowałem delfiny. Za to na Alasce wpatrywałem się w renifery. Niestety, nie było tam Rudolfa Czerwononosego.
Potem minąłem Kanadę. Nad Grenlandią oglądałem Eskimosów.
     Wylądowałem na Islandii na ciepłą kąpiel w gorących źródłach. Później musiałem uważać, żeby nie upalić sobie piór o tryskającą z wulkanów lawę.
     Gdy ujrzałem Szwecję skręciłem na południe i wróciłem do Polski, do Tatr.
     I tak wyglądała moja dawna podróż wokół kuli ziemskiej.

Piotr

Choinka

     Dawno, dawno temu święta Bożego Narodzenia nie były tak barwne jak obecnie. Nikt nie stroił wcale choinek.
     Zamiast wysokich, zielonych choinek były podłaźniczki. Wieszało się je pod sufitem, na ścianach albo przyczepiało do drzwi. Przyozdabiano je słodyczami, orzeszkami, wstążkami. Pewnego dnia jeden człowiek wymyślił, że będziemy stawiać w domach drzewka świerkowe ozdabiane bombkami, lametami i innymi rzeczami. Nazwał je choinkami.
     Do dziś stawia się pięknie ubrane choinki. Żeby szanować lasy może kiedyś wrócimy do podłaźniczek.
     Wybrałem ozdobę, która najbardziej mi się podoba na choince w klasie. Jest to duża szklana bombka w kształcie okrągłej kulki. Jest trochę błyszcząca i trochę matowa. Ma namalowany pejzaż. Przedstawia on iglasty las w zimie. Na krańcu lasu stoi drewniany dom i buda dla psa. Gospodarstwo jest ogrodzone drewnianym płotem ze szpiczastymi żerdziami.
     Na przerwie, gdy na nią patrzę, przypomina mi się skrzypienie śniegu i lepienie bałwana.

Piotr

Praca Mikołaja

         Zbliżał się 6 grudnia. Szykowałem prezenty dla dzieci, żeby były szczęśliwe. Śpieszyłem się, bo musiałem zdążyć ze swoją pracą w ciągu jednej nocy. Zapakowałem worki i ruszyłem w drogę.
         Mknąłem swoimi saniami bardzo szybko. Wszędzie dookoła padał śnieg i niewyraźnie widziałem co jest wokół mnie.
         Gdy schodziłem przez kominy – kilka razy się pobrudziłem. Jeden dom nie miał komina i byłem zmuszony wejść oknem. Wszedłem przez nie na stół, a potem zeskoczyłem z niego na podłogę. W innym domu nie było choinki. Wpadłem na pomysł, żeby schować prezenty pod łóżkami, i tak zrobiłem. Wszystko szło mi bardzo sprawnie, aż tu nagle ujrzałem, że brakuje kilku paczek. Musiałem się po nie wrócić do Finlandii. Renifery mknęły co sił. Bałem się, że nie zdążę na czas. Na szczęście udało się rozwieźć wszystkie upominki.
         Gdy skończyłem pracę słońce już wstawało i mogłem wrócić do domu. Po podróży byłem zmęczony ale szczęśliwy, że nie zapomniałem o żadnym dziecku.

Piotr