Doktor Dolittle

    Książka „Doktor Dolittle i jego zwierzęta” opowiada o lekarzu, który mieszka w Puddleby w Anglii. Na początku książki ma on w domu kilka zwierząt i zajmuje się leczeniem ludzi.
Z powodu tych zwierząt zaczyna tracić klientów i staje się biedakiem. Na szczęście jego papuga podsuwa mu pomysł, żeby został weterynarzem, i uczy go języka zwierząt. W ten sposób doktor znów zaczyna zarabiać i kilka wyleczonych zwierząt zostaje u niego.
    Pewnego dnia doktor otrzymuje wiadomość z Afryki, że jest epidemia nieznanej choroby, na którą umierają małpy. Dolittle wraz z kilkoma zwierzętami wyrusza w podróż statkiem pożyczonym od znajomego marynarza.
    Gwałtownym przybiciem do brzegów Afryki powodują zatonięcie statku. Prosto z brzegu zostali zaprowadzeni przed oblicze tamtejszego króla, który wtrącił ich do lochu. W nocy papuga doktora przekonała króla, żeby ich wypuścił. W ten sposób wydostali się z więzienia i udali do Krainy Małp, ale król posłał za nimi w pogoń swoją armię.
    Gdy już doktor Dolittle dotarł na miejsce, zagrodziło mu drogę urwisko. Wtedy małpy z drugiej strony utworzyły most, po którym doktor przeszedł na drugą stronę. Jak już się tam znaleźli doktor najpierw zaszczepił zdrowe małpy, a potem zaczął leczyć te chore. Gdy zakończył swoje zadanie, małpy zrobiły w nocy naradę. Zastanawiały się, jak podziękować Dolittle’owi. Uzgodniły, że dadzą mu dwugłowca, i tak zrobiły.
    Gdy doktor wracał złapali go strażnicy królewscy. Król po raz drugi zamknął ich w lochu, ale papuga znów znalazła wyjście z sytuacji. Ukryła się w ogrodzie, a gdy przyszedł tam książę zahipnotyzowała go. Kazała mu, żeby uwolnił ich i przygotował im statek do odpłynięcia. Książę, nie wiedząc co robi, wykonał polecenie papugi. W ten sposób doktor i jego zwierzęta opuścili Afrykę.
    Po długim rejsie przybili do jakiejś nieznanej wyspy, na której spędzili kilka godzin.
Nagle jakiś ptak przyleciał do nich z wiadomością, że piraci plądrują ich statek. Wszyscy pobiegli na plażę i zobaczyli, że piraci zostawili swój okręt nie pilnowany i zajęli się rabowaniem ich statku. Doktor Dolittle i jego zwierzęta wdrapali się na piracki statek i odpłynęli nim w morze, a piraci się nawet nie zorientowali, że im podwędzono okręt.
    Podczas rejsu wszyscy oglądali nową zdobycz i odkryli nieznane pomieszczenie.
Nagle usłyszeli, że ktoś tam jest. Dostali się do środka i zobaczyli małego chłopca siedzącego przy stoliku. Opowiedział im on skąd się tu wziął i że nie wie gdzie jest jego wuj.
Dzięki psu wujek chłopca został po kilku dniach odnaleziony na bezludnej wyspie.
Potem wszyscy popłynęli do miasteczka, gdzie mieszkał chłopiec i jego wuj.
    Gdy mieli już wracać do domu burmistrz dał im prezenty: zegarek z brylantami dla doktora i złotą obrożę dla psa.
Po powrocie do Puddleby doktor poszedł do domu i przy kominku czytał bajki swoim zwierzętom.

Piotr

Chodzące krzaki

    Astrid Lindgren w książce „Dzieci z Bullerbyn” opisuje przygody sześciorga dzieci i ich przyjaciół. Jednak zapomniała o jednej przygodzie, którą wam opowiem.
    Pewnego dnia wszyscy chłopcy siedzieli w domu Ollego. Na dworze było zimno i padał deszcz. Nagle przyszły do nich dziewczynki i powiedziały, że rano widziały w lesie chodzące krzaki. Wszyscy się umówili, że następnego dnia zaraz po śniadaniu pójdą do lasu je obejrzeć.
    Anna, Britta i Lisa wyszły z domu kiedy Lasse i Bosse dopiero siadali do śniadania. Dziewczynki zostawiały chłopcom na drodze różne ślady. Wiązały szmatki na gałęziach, układały z patyków strzałki, kreśliły kijem ślad na drodze.
    Lasse, Bosse i Olle szli za śladami i śmiali się, co zrobią gdy z krzaków wyskoczy smok. Nagle ślad się urwał. Poszli jeszcze kawałek i stanęli jak wryci. Niedaleko dróżki rosło kilka krzaków, które niby od wiatru, chociaż go nie było, ruszały się. Wydawało im się, jakby powolutku się przybliżały do nich. Chłopcy zbledli, spocili się, brakowało im sił w nogach żeby uciekać. Wpatrywali się w nie, usłyszeli chichot. Podeszli bliżej, a wtedy zza krzaków wyskoczyły dziewczynki.
    Chłopcy wymachując pięściami gonili dziewczynki do samego domu. Dzieci jeszcze długo wspominały tę przygodę.

Piotr

Dookoła świata

     Jestem orłem i mieszkam w górach. Teraz opowiem o mojej podróży dookoła świata.
     Najpierw opuściłem Tatry i wyruszyłem w kierunku Rosji. Oglądałem tam piękną cerkiew w Moskwie i Pałac Zimowy.
Nagle patrzę a tu jakby ogromny wąż. Podleciałem bliżej i okazało się,
że to Wielki Mur Chiński. Potem w Japonii patrzyłem na drapacze chmur w Tokio.
     Nad Oceanem Spokojnym obserwowałem delfiny. Za to na Alasce wpatrywałem się w renifery. Niestety, nie było tam Rudolfa Czerwononosego.
Potem minąłem Kanadę. Nad Grenlandią oglądałem Eskimosów.
     Wylądowałem na Islandii na ciepłą kąpiel w gorących źródłach. Później musiałem uważać, żeby nie upalić sobie piór o tryskającą z wulkanów lawę.
     Gdy ujrzałem Szwecję skręciłem na południe i wróciłem do Polski, do Tatr.
     I tak wyglądała moja dawna podróż wokół kuli ziemskiej.

Piotr

Choinka

     Dawno, dawno temu święta Bożego Narodzenia nie były tak barwne jak obecnie. Nikt nie stroił wcale choinek.
     Zamiast wysokich, zielonych choinek były podłaźniczki. Wieszało się je pod sufitem, na ścianach albo przyczepiało do drzwi. Przyozdabiano je słodyczami, orzeszkami, wstążkami. Pewnego dnia jeden człowiek wymyślił, że będziemy stawiać w domach drzewka świerkowe ozdabiane bombkami, lametami i innymi rzeczami. Nazwał je choinkami.
     Do dziś stawia się pięknie ubrane choinki. Żeby szanować lasy może kiedyś wrócimy do podłaźniczek.
     Wybrałem ozdobę, która najbardziej mi się podoba na choince w klasie. Jest to duża szklana bombka w kształcie okrągłej kulki. Jest trochę błyszcząca i trochę matowa. Ma namalowany pejzaż. Przedstawia on iglasty las w zimie. Na krańcu lasu stoi drewniany dom i buda dla psa. Gospodarstwo jest ogrodzone drewnianym płotem ze szpiczastymi żerdziami.
     Na przerwie, gdy na nią patrzę, przypomina mi się skrzypienie śniegu i lepienie bałwana.

Piotr

Praca Mikołaja

         Zbliżał się 6 grudnia. Szykowałem prezenty dla dzieci, żeby były szczęśliwe. Śpieszyłem się, bo musiałem zdążyć ze swoją pracą w ciągu jednej nocy. Zapakowałem worki i ruszyłem w drogę.
         Mknąłem swoimi saniami bardzo szybko. Wszędzie dookoła padał śnieg i niewyraźnie widziałem co jest wokół mnie.
         Gdy schodziłem przez kominy – kilka razy się pobrudziłem. Jeden dom nie miał komina i byłem zmuszony wejść oknem. Wszedłem przez nie na stół, a potem zeskoczyłem z niego na podłogę. W innym domu nie było choinki. Wpadłem na pomysł, żeby schować prezenty pod łóżkami, i tak zrobiłem. Wszystko szło mi bardzo sprawnie, aż tu nagle ujrzałem, że brakuje kilku paczek. Musiałem się po nie wrócić do Finlandii. Renifery mknęły co sił. Bałem się, że nie zdążę na czas. Na szczęście udało się rozwieźć wszystkie upominki.
         Gdy skończyłem pracę słońce już wstawało i mogłem wrócić do domu. Po podróży byłem zmęczony ale szczęśliwy, że nie zapomniałem o żadnym dziecku.

Piotr

Witaj świecie!

Cześć!
Mam na imię Piotr.
Obecnie (2008/2009) chodzę do III klasy szkoły podstawowej.
Interesuję się astronomią i chętnie czytam książki na różne tematy.
Od czasu do czasu lubię coś napisać i chciałbym się tym podzielić z innymi.
Zapraszam do czytania i komentowania.

« Poprzednia strona